Dziecięce pouczenia

„Tylko pamiętaj! Nie wolno rozmawiać z obcymi!”

Prawie każdy z nas słyszał to zdanie choć raz w swoim dzieciństwie. Rodzicie w obawie o nasze bezpieczeństwo, przestrzegali nas przed nieznajomymi, którzy mogą mieć niecne zamiary. Po ulicach naszych miast krążą złodzieje, mordercy i gwałciciele – to prawda. Ale czy tylko? Czy nasz świat sprowadza się do aspołecznych zachowań, a funkcjonowanie człowieka w tej rzeczywistości powinno polegać tylko na unikaniu zła? Czy w dzisiejszym świecie można otrzymać coś poza poobijaną twarzą za darmo? My powyższe zdanie rodziców zamienilibyśmy na następujące: 

„Tylko pamiętaj! Ostrożnie rozmawiaj z obcymi!”

Nie odmawiaj!

W podróżowaniu najważniejsze jest odkrywanie. Dla jednych istotne będzie odkrywanie historii miejsc do których się udają w postaci zwiedzania zabytków. Inni chcą bawić się w podróży, dlatego najchętniej odwiedzają rozrywkowe atrakcje turystyczne. Jeszcze inni mówią, że miejsca do których się podróżuje definiują ludzie tam mieszkający. My zdecydowanie należymy do ostatniej grupy. W trakcie naszych wypraw zawsze staramy się być otwarci na drugiego człowieka. Kierujemy się zasadą: nigdy nie odmawiaj (oczywiście w granicach rozsądku). Jeśli ktoś chce zaprosić Cię na herbatę, a Ty wiesz że masz do przejechania dzisiaj bardzo długi odcinek – nigdy nie odmawiaj! Poznany w trakcie podróży człowiek stanowi znacznie większą wartość niż kolejny zaliczony zabytek.
Otwartości nauczyliśmy się w trakcie pierwszej wyprawy, kiedy to bojąc się spać na dziko, zatrzymywaliśmy się przy przypadkowych domach i pytaliśmy czy moglibyśmy rozłożyć namioty na ich podwórku. Często spotkania te kończyły się długimi wieczornymi rozmowami przy herbacie i kominku. Czasami dostawaliśmy nawet dach nad głową i posiłek! To doświadczenie było dla nas tak niecodzienne, że stało się jednym z głównych celów naszej pierwszej wyprawy. Poznawać jak najwięcej obcych ludzi. Cel został spełniony, a z niektórymi osobami mamy kontakt do dzisiaj! 

Z Niemiec do Francji

Ta otwartość pomagała nam niejednokrotnie w trakcie naszych podróżniczych wybojów. Kiedy w trakcie wyprawy na Gibraltar, nasz bus popsuł się pośrodku niemieckiej autostrady, z pomocą przyszli polscy kierowcy ciężarówek, z którymi po kilkudziesięciu godzinach prób, naprawiliśmy Bogdana. Opis tej historii znajdziesz tutaj.
Po tymczasowej naprawie przewodu doprowadzającego płyn do naszego sprzęgła, musieliśmy zaopatrzyć się w zapasowe części, na wypadek powtórnej awarii. Po wspólnej naprawie z kierowcami ciężarówek, wiedzieliśmy mniej więcej jak uratować Bogdana w razie kolejnych problemów ze sprzęgłem.
Z Niemiec przemknęliśmy szybko przez Belgię, Luksemburg i Holandię, gdzie spytaliśmy mechanika czy obecne rozwiązanie przewodu do sprzęgła ma rację bytu. Po jego akceptacji ruszyliśmy do Francji

Wjechaliśmy do niewielkiej francuskiej miejscowości. To własnie one są we Francji najpiękniejsze! Można się zakochać w ich niewielkich brukowanych uliczkach, małych piekarenkach, i samochodach marki Peugeot na każdym kroku! Po lewej stronie przemknął naszym oczom szyld sklepu z częściami samochodowymi. Szybko zjechaliśmy na parking i z nasza listą zakupów oraz strachem o ceny w euro ruszyliśmy na zakupy.




 

Zero!

Po wejściu do środka spotkaliśmy kilku mężczyzn rozmawiających w ich dźwięcznym języku narodowym, z którego my kompletnie nic nie rozumieliśmy. Z uśmiechem na twarzy spytaliśmy czy ktoś rozmawia po angielsku. Panowie wymienili przestraszone spojrzenia. Już wiedzieliśmy, że kupno części będzie drogą przez mękę… Wyciągnęliśmy translator internetowy i przystąpiliśmy do działania.

Pan, który nas obsługiwał spytał skąd jesteśmy.
– Poland! – z uśmiechem odpowiedzieliśmy
– H-o-l-a-n-d – wpisał do swojego komputera
Standardowo. Za granicą ludzie chyba nie wiedzą o istnieniu Polski i kiedy mówimy skąd jesteśmy mylą nas z Holendrami. Pan spytał również do jakiego samochodu potrzebujemy części. Opowiedzieliśmy, że podróżujemy z Polski starym Volkswagenem T3 i chcemy dojechać na Gibraltar. Na twarzy naszego rozmówcy pojawił się delikatny uśmiech. Po kilkunastu minutach tłumaczenia i pokazywania na migi, że potrzebujemy metrowego przewodu olejowego, płynu hamulcowego, opasek zaciskowych i smaru do przekładni, stała się rzecz niesamowita! Ze skręconym żołądkiem ze strachu spytaliśmy ile to będzie kosztowało. A Pan z uśmiechem na twarzy podniósł dłoń i splótł palce w kształt cyfry zero! W niedowierzaniu upewniliśmy się. A Pan z jeszcze większym uśmiechem powiedział „Zero!”.

Okazało się, że spotkaliśmy wielkiego fana starych Volkswagenów. Sam również posiada podobnego klasyka. Podjechaliśmy Bogdanem pod sklep, zaprezentowaliśmy go, i poprosiliśmy naszego przyjaciela o podpis. Na tylnej części naszego bagażnika mamy specjalne miejsce na podpisy dla ludzi, których spotkaliśmy w trakcie naszych podróży. Zrobiliśmy sobie również wspólne pamiątkowe zdjęcie.

 

Człowiek człowiekowi… człowiekiem!

Z obcymi trzeba rozmawiać ostrożnie! Nie wiemy, jakie ktoś ma zamiary i czy jest dobrym człowiekiem. Nie wiemy czy nasza rozmowa doprowadzi do czegoś dobrego. Ale czy to oznacza, że nie warto próbować? Każdy uśmiech, każde dobre słowo ze strony osoby nam nie znanej tworzy coś wspaniałego i tak rzadko spotykanego w dzisiejszym świecie. Zwłaszcza w naszym kraju. Tworzy ludzką i społeczną więź, której my ludzie, potrzebujemy do życia.
Pamiętajcie! Warto rozmawiać z obcymi!


Mikołaj Gajda

Studiuję zarządzanie na Uniwersytecie Gdańskim. Chyba jestem niepoprawnym marzycielem, który próbuje realizować dziesiątki swoich planów i potrafi wiele dla nich poświęcić. Czasami boję się swoich marzeń i pomysłów. Uwielbiam film zarówno z perspektywy widza jak i za kamerą. Nie wyobrażam sobie życia bez podróżowania i odkrywania „nowego”.