Volkswagen T3
Specyfikacja
Marka: Volkswagen
Model: T3
Rok produkcji: 1985
Silnik: diesel
Pojemność: 1.9 tdi (orginalny 1.6 td)
Moc: 90 KM
Skrzynia: 4 biegi
Imię: Bogdan
Nowe marzenia
Naszą podróżniczą przygodę rozpoczęliśmy od wyprawy 25-letnim Fiatem 125p wokół Polski. Mimo wielkiej miłości do polskiej motoryzacji, musieliśmy sprzedać nasz niebiesko-biały wehikuł (poczytasz o nim niżej), na rzecz zrealizowania kolejnych planów. Po odkryciu Polski chcieliśmy ruszyć na zachód Europy, tym razem większą ekipą wyprawową – potrzebowaliśmy busa. Wybór padł na Volkswagena T3 – jest po prostu piękny. Kolejnym argumentem była jego prosta konstrukcja mechaniczna i niezawodność (przynajmniej tak się nam wydawało). Przystąpiliśmy do poszukiwań internetowych.
Niełatwy zakup
Niestety nasz wymarzony model staje się już klasykiem motoryzacji, dlatego znalezienie taniego i jeżdżącego w linii prostej egzemplarza, okazało się bardzo trudnym zadaniem. Po kilkunastu miesiącach poszukiwań udaliśmy się pod Warszawę, gdzie za 4200 zł kupiliśmy 32-letniego Volkswagena T3.
Nasze marzenia o bezawaryjności samochodów takich jak nasz bus bardzo szybko zostały zweryfikowane. Z Warszawy do Gdańska, jechaliśmy dwa dni… Bus popsuł się po drodze, a my przeżyliśmy jedne z najbardziej traumatycznych chwil w życiu. Bus gasł z powodu niepracującego alternatora. Wierzcie lub nie, ale jazda zimą po zmroku, w środku ciemnego lasu z przygasającymi światłami to trudne doświadczenie. Bus w końcu padł na przydrożnej stacji. Rozeznaliśmy się w okolicy. Okazało się, że w miejscowości w której się znajdowaliśmy jest specjalista od alternatorów, a bus rozkraczył się na stacji z noclegami. Zaprowadziliśmy busa do mechanika, zostaliśmy poczęstowani ciepłą zupą i dostaliśmy nocleg za darmo. Okazało się że w środku tej pustki w jakiej się znajdowaliśmy, właścicielka stacji była mamą koleżanki ze studiów! Dacie wiarę?! Niemniej jednak, bus pokazał kto nosi spodnie w naszym związku. Czekały nas bardzo trudne przygotowania wyprawowe…
Przygotowania
Rozpoczęliśmy działanie. Pierwszym, najważniejszym i najtrudniejszym zabiegiem jakiego musieliśmy dokonać była wymiana silnika. Busa kupiliśmy z silnikiem 1.6d. Nie chcieliśmy ryzykować problemów z podjechaniem pod najmniejsze pagórki Pirenejów, dlatego podjęliśmy decyzję o wymianie silnika na mocniejszą jednostkę. Za 1000 zł kupiliśmy Volkswagena Golfa 3, z legendarnym silnikiem 1.9 tdi, i zawieźliśmy oba samochody do Sokołowa Podlaskiego (ok. 350 km od Gdańska), do znajomego mechanika, aby wymienił silniki i przyjrzał się innym zespołom mechanicznym busa. Niestety proces ten trwał dłużej niż myśleliśmy, a data rozpoczęcia wyprawy zbliżała się bardzo szybko. Po długim czasie, odebraliśmy busa i rozpoczęliśmy podróż powrotną do Gdańska. Bus po drodze po raz kolejny się popsuł. W miejscowości Bogdanki odpadła nam półoś napędowa, a my na cześć tego wydarzenia postanowiliśmy nazwać go BOGDAN!
Ostatni miesiąc przed pierwszą wyprawą busem to istny maraton, w trakcie którego odbyliśmy najtrudniejszą podróż. Podróż wgłąb siebie, odkrywając własne możliwości. Oczywiście gdyby nie pomoc naszych rodzin i przyjaciół, na pewno nie zdążylibyśmy przygotować busa, a wyprawa w ogóle by się nie odbyła. Dlatego w tym miejscu jeszcze raz – dziękujemy!
Prace zrobione dotychczas przy busie:
- wymiana silnika na 1.9 tdi
- regeneracja układu kierowniczego
- wymiana części układu hamulcowego
- wymiana przedniego zawieszenia
- wstępna regeneracja skrzyni biegów
- tymczasowy remont blacharski
- odnowienie lakieru
- malowanie busa w kolorowe wzory
- skonstruowanie bagażnika dachowego
- skonstruowanie podróżniczego prysznica
- malowanie busa wewnątrz
- zaprojektowanie nowych boczków wewnątrz
- wstępne wygłuszenie busa
- nowa podłoga
- zamontowanie kanap rozkładających się w łóżko
- w zamian za niedziałające zegary, skonstruowanie własnej „stacji kontroli pojazdu” na podstawie wskaźników od traktora marki Ursus
- zamontowanie drugiego akumulatora z możliwością podłączenia przetwornicy elektrycznej
- zamontowanie nowego radia z głośnikami
Bogdan w podróży
Po wielomiesięcznych przygotowaniach, Bogdan był gotowy do podróży. Przynajmniej tak się nam wydawało. Bus z nowym silnikiem zyskał nowe życie i żadne wzniesienia nie były mu straszne, nawet z sześcioma osobami na pokładzie, ich bagażami oraz jedzeniem na miesiąc w bagażniku dachowym. W pierwszą podróż naszym busem wyruszyliśmy 14 lipca 2017 roku.
Niestety nasza wiara w bezawaryjny dojazd na Gibraltar szybko została zweryfikowana. Już drugiego dnia, na niemieckiej autostradzie spotkała nas najtrudniejsza awaria w trakcie całej wyprawy. W gigantycznym korku straciliśmy sprzęgło przez pęknięty przewód doprowadzający płyn. Wypchnęliśmy busa z autostrady i wspólnie z kierowcami polskich ciężarówek po kilkunastu godzinach naprawiliśmy problem. O tej i innych przygodach związanych z busem przeczytacie w zakładce „Opowieści” oraz „Motoryzacja i vanlife„
W trakcie wyprawy spotkały nas następujące problemy:
- pęknięty przewód doprowadzający płyn do sprzęgła
- zerwany przegub napędowy
- rozłączony przewód powietrzny od intercoolera – problemy z silnikiem
- sucha przekładnia kierownicza
- piszczący hamulec koła przedniego, lewego
- zerwany hamulec ręczny
- zerwana obudowa bagażnika dachowego
Fiat 125p
Specyfikacja
Marka: FSO
Model: 125p
Rok produkcji: 1990
Silnik: benzynowy + instalacja gazowa
Pojemność: 1.5
Moc: 75 KM
Skrzynia: 5 biegów
Imię: kFiat
Kupno
Fiat 125p to samochód, dzięki któremu pojechaliśmy w naszą pierwszą podróż oraz dzięki któremu powstał projekt Jedziemy Po Wolność. Od dziecięcych marzeń o tym samochodzie wszystko się zaczęło! Pierwszy raz ujrzałem go ekranie telewizora w serialu „39 i pół„. Pomyślałem, że kiedyś chciałbym mieć taki samochód. Spełnienie tego marzenia w pewnym sensie nastąpiło szybko. Niedługo później na parapecie stanął piękny resorak Fiata 125p. Na pełne spełnienie tego marzenia musiałem poczekać nieco dłużej, a dokładnie do 2015 roku, kiedy to kupiliśmy pięknego niebiesko-białego Fiata 125p. Założenie było proste: przejechać tą maszyną nasz kraj dookoła. Po zapłaceniu za nią 4500 zł nie byliśmy przekonani czy będzie to możliwe. Już na pierwszej stacji benzynowej samochód nie chciał odpalić, a kilkadziesiąt kilometrów dalej z tylnej, prawej felgi zaczął unosić się dym… Mimo wszystko zakochaliśmy się w nim od pierwszego wejrzenia.
Przygotowania
Po kupnie samochodu zostało nam niewiele czasu na jego przygotowania. Mieliśmy wyznaczony termin rozpoczęcia podróży i chcieliśmy się go trzymać. Samochód jak na swoje lata był w bardzo dobrym stanie. Pracę rozpoczęliśmy od skonstruowania bagażnika dachowego, dzięki któremu mogliśmy zabrać bagaże na szesnastodniową podróż. Wspólnie z naszymi rodzinami postanowiliśmy zbudować bagażnik z elementów drewnianych, aby był możliwie lekki.
Kolejnym punktem przygotowań był element wizualny. Wydrukowaliśmy kolorowe naklejki i obkleiliśmy nimi Fiata. Dzięki nim nasza wyprawa przykuwała jeszcze większą uwagę na trasie, co niejednokrotnie pomagało nam w trakcie podróży, np. gdy szukaliśmy noclegu. Nikt raczej nie posądzałby czwórki nastolatków w hippie Fiacie o bycie mordercami.
Ostatnim elementem przygotowań była mechanika samochodu. Mimo, że pracy nie było wiele, to niestety niedokończona naprawa łożysk, opóźniła nasz wyjazd o jeden dzień. 1 września 2015 roku, kiedy chcieliśmy rozpoczynać naszą podróż biegaliśmy od sklepu z częściami do mechanika i z powrotem. Ostatecznie udało się. Zrobiliśmy co trzeba i nasz kFiat był gotowy do drogi!
Fiat w podróży
Niestety w trakcie drogi nie obyło się bez usterek. Największym problemem, z którym się borykaliśmy był tylny most samochodu. Już w trakcie trzeciego dnia podróży zaczął niemiłosiernie huczeć. Szesnastego dnia, nawet radio rozkręcone na cały regulator, nie mogło zagłuszyć huczenia. Inne usterki które nas spotkały to:
- złamany tylny, prawy resor
- urwany hamulec ręczny
- wygięta rura wydechowa
- zepsute światła postojowe
- zacinające się światła drogowe
- zacinająca się kontrolka kierunkowskazów
- zbita lampka cofania
Pomijając te drobne usterki Fiat spisał się świetnie, a my mimo ogólnego niedowierzania przejechaliśmy 4400 km okrążając Polskę dookoła. Fiata w akcji możecie zobaczyć na filmie:
Po powrocie z podróży jeszcze bardziej zapragnęliśmy odkrywania świata. Kolejnym celem miała być wyprawa europejska. Za cel obraliśmy Gibraltar. W kolejną podróż chcieliśmy jednak pojechać większą ekipa wyprawową, na co nie pozwalał Fiat. Zgodnie z naszymi pierwotnymi planami, sprzedaliśmy Fiata w dobre ręce na rzecz kupna większego busa. Czy żałujemy? Na to pytanie odpowiemy stwierdzeniem. Jeszcze kiedyś kupimy Fiata 125p!
Jeśli jesteś zainteresowany wyprawą Fiatem, zerknij do zakładki „Fiatem za światem 2015„, gdzie dokładnie opisujemy naszą podróż.
Jeśli masz jakieś pytania dotyczące pojazdów, którymi podróżujemy napisz w komentarzu. Odpowiemy najszybciej jak umiemy 🙂